
Podobno wraca grunge – tak wyczytałam na necie… Zarówno w muzyce, ale też w modzie ciuchowej. Czasy niespokojne, ludzie mają dość zniewolenia pod każdym względem – to zaczynają się buntować – a przynajmniej takie są wnioski autorów wyżej wspomnianych tez. Ludzie znowu chcą być „niedojrzałymi idealistami, niepoprawnymi romantykami”. Tęsknią za prawdziwymi emocjami, za bliskością i szczerością, za wolnością. Nie wiem, czy ostatnią płytę Pearl Jam o nazwie „Backspacer” można przyrównać do legendarnych krążków grungu z początku lat dziewięćdziesiątych, ale na pewno można się uzależnić – tak więc ostrzegam – zanim włączycie ją do swoich odtwarzaczy – zastanówcie się dobrze :). Głosowi i charyzmie Eddiego Veddera naprawdę trudno się oprzeć ;). Nie wspominając już o samej muzyce, która jest genialna! Po prostu nie da się siedzieć spokojnie podczas szybszych numerów tej płyty – działają jak duży łyk mocnej kawy :).
Osobiście raczej mam małą ochotę na powrót do mody grunge… Przez kilka ostatnich lat namiętnie korzystałam z uroków i swobody ubiorów typu street-style, jednak od jakiegoś czasu zatęskniłam za kobiecością – chcę znowu nosić spódnice, piękne, klasyczne płaszcze, a w lustrze widzieć siebie z dłuższymi włosami. A jeszcze nie tak dawno miałam na głowie irokeza ;).
Osobiście raczej mam małą ochotę na powrót do mody grunge… Przez kilka ostatnich lat namiętnie korzystałam z uroków i swobody ubiorów typu street-style, jednak od jakiegoś czasu zatęskniłam za kobiecością – chcę znowu nosić spódnice, piękne, klasyczne płaszcze, a w lustrze widzieć siebie z dłuższymi włosami. A jeszcze nie tak dawno miałam na głowie irokeza ;).
Kupiłam też ostatnio „Machinę” – zobaczyłam na okładce zdjęcie wrzeszczącego Edka Veddera i tytuł „Pearl Jam i cały ten grunge”, to nie mogłam nie kupić :). Zdecydowanie nie mieszczę się w targecie tego pisma, ale ku mojemu zdziwieniu znalazłam nawet kilka ciekawych artykułów. Dowiedziałam się np. o dream machine, zwanej też flickerem, dzięki której można mieć wizje bez stosowania narkotyków. Stworzona pod koniec lat pięćdziesiątych przez niejakiego Briona Gysina miała z każdego człowieka „stworzyć artystę”. Do dzisiaj są osoby, które korzystają z tego wynalazku. Inny artykuł traktujący o uzależnieniu od różnego rodzaju narkotyków ukazał nieznane mi dotąd fakty. Nie wiedziałam na przykład, że angielscy lotnicy podczas drugiej wojny światowej raczyli się amfetaminowymi czekoladkami, dzięki którym mogli odbywać całonocne loty. Podobno amfetamina była też „siłą napędową” robotników odbudowujących w rekordowym tempie miasta ówczesnego Związku Radzieckiego. Ciekawe, czy na haju byli też „bohaterscy” budowniczowie najwyższego i „najpiękniejszego” zabytku naszej stolicy? ;) Tematy iście w stylu „fin de siecle”, tylko że przecież mamy początek nowego stulecia… Czyżby naprawdę miały się sprawdzić przepowiednie dotyczące bliskiego końca dotychczasowej ery i początku czegoś nowego – tylko pytanie czego?

Czasy niespokojne i rozedrgane. Człowiecza psychika nie jest przygotowania na natłok informacji zalewających ją z całego świata. Wizje katastrof z całego świata, które były, są i będą nie napawają nikogo optymizmem. Proreocze przepowiednie końca świata najczęściej są tylko przykrywką do robienia niezlych interesów. Są nawet tacy, którzy chętnie Cie ubezpieczą od końca świata.
OdpowiedzUsuńWszystko polegana tym, że postęp i globalizacja doprowadza nas do ( choćby w dobrych intencjach) do rozstroju nerwowego, a motywatorem naszych działań coraz częściej staje sie strach... ( dość o tym, choć chciałoby się powiedzieć coś więcej)
Na pociezenie zajrzyj tutaj, te kamienie stoją nieprzerwanie tysiace lat, dlaczego miałoby akurat teraz się to skończyć??http://www.emonety.pl/upload/editor/miasta/Piramida_Cheopsa.jpg
Pozdrawiam Monika
i to jest właśnie przerażające - to że zewsząd próbują nas zmanipulować posługując się strachem - taką prostą bronią, znaną od tylu tysięcy lat...
OdpowiedzUsuń