Koniec października jest dla mnie zawsze szczególnym czasem. Już jako mała dziewczynka wyczuwałam, że są to dni wyciszenia, zadumy i refleksji… Czas, kiedy wyjmowany jest z szuflady album ze starymi rodzinnymi fotografiami, a babcie sięgają do otchłani wspomnień. Wśród beztroskich i miłych opowieści pojawiały się również te wojenne, od słuchania których miałam gęsią skórkę i głębokie przeczucie, że wojna jest jednym z największych okrucieństw, które wymyślił człowiek…
Dobrze, że jest taki czas, kiedy człowiek zwalnia, ma czas na refleksję nad swoim życiem i ulotnością chwili. Nad tym, jak delikatna jest ludzka istota i jak bardzo powinniśmy celebrować życie. Być może niektórzy w czasie tych rozmyślań będą mogli odkryć swoje prawdziwe ja, dotąd zepchnięte gdzieś w pościgu do nikąd…



Zdjęcia z mojego rodzinnego albumu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz