
Dzisiaj jest wtorek – i to ten „ulubiony” – kiedy mogę kupić kolejne odcinki mojego ukochanego serialu Przystanek Alaska :). Ten kultowy serial z latach dziewięćdziesiątych (pierwszy odcinek wyemitowano w polskiej telewizji w lipcu 1993 roku) bardzo szybko zyskał miliony fanów na całym świecie. Nakręcono tylko sześć sezonów, ale mimo to, wielbiciele oglądają go do dzisiaj z takim samym zaangażowaniem. Jest to serial niezwykły, opowiadający historie dziejące się w malutkim miasteczku na Alasce. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że w Cicely jest nudno :). Bohaterowie to osoby z „krwi i kości” mające swoje zalety i przywary – niezły wachlarz osobowości. Osią serialu jest wiecznie sprzeczająca się para (zgodnie z przysłowiem „kto się czubi, ten się lubi”) - neurotyczny lekarz, żydowskiego pochodzenia, przymusowo zesłany na ten „koniec cywilizowanego świata” – dr. Joel Fleischman i wyemancypowana, najpiękniejsza kobieta w mieście – wykonująca zawód pilota – Maggie O’Connell. Ich kłótnie i docinki, zwłaszcza te z pierwszych odcinków serialu są tym rodzajem energii, wobec której mało kto może pozostać obojętny :).

Poza Maggie, jeszcze inna kobieta potrafi doprowadzić do szału Joela – jest nią współpracująca z Fleischmanem – Marylin Whirlwind – rodowita Indianka, od której wiele osób mogłoby uczyć się cierpliwości, spokoju i opanowania, a także zasady, że czasem milczenie jest złotem :).

Kultową postacią jest Chris Stevens czyli Chris o Poranku – miejscowy DJ, prezentujący bez oporów swoje często kontrowersyjne poglądy oraz filozoficzne wywody na antenie radia, pełniący też funkcję lokalnego duchownego, który gdy jest taka potrzeba, udzieli ślubu lub wygłosi mowę pożegnalną na pogrzebie :). Symbol wolności oraz tolerancji wobec różnorodności poglądów.

Swoich wielbicieli ma też szkolący się na szamana, kochający kino oraz wszystko co z nim związane – Ed Chigliak. Pół Indianin, wychowany przez miejscowe plemię. Przykład wrażliwości, skromności i prostoty, która dla wielu mogłaby być wzorem.

Moja ukochana Ruth-Anne Miller – właścicielka jedynego w mieście sklepu, która zawsze w każdej sytuacji zachowuje pogodę ducha i zdrowe podejście do życia i tego, co ją spotyka. Uwielbiam ją za ciepło i jednocześnie za rozsądek – taka wymarzona babcia :).

Nie mogłabym też nie wspomnieć o parze „gruchających gołąbków” czyli Shelly Marie Tambo-Vincoeur oraz Hollingu Gustavie Vincoeur – właścicielach baru The Brick – popularnie zwanego przez fanów serialu – Barem Hollinga. Jest to przykład „idealnie dobranej pary” – choć z pewnością niektórzy mogliby zarzucić im zbyt dużą różnicę wieku. A innym być może trudno byłoby uwierzyć w tak zgodny związek amerykańskiej katoliczki i kanadyjskiego protestanta z Quebecu. Oboje uczciwi, życzliwi, kierujący się stałymi zasadami w życiu i bardzo w sobie zakochani :).

Film pokazuje, że mimo różnorodności kulturowych oraz religijnych można osiągnąć porozumienie i warto o nie walczyć. Oglądając historie z Przystanku Alaska (czasem przedstawione w zupełnie „kosmiczny” sposób) można poznać tradycje rdzennych mieszkańców Alaski oraz w jakimś też stopniu mentalność tego narodu. Życie w Cicely jest proste, lecz nie nudne, spokojne, a z drugiej strony zwariowane, obfitujące w liczne wydarzenia zasługujące na miano kulturowo-artystycznych :).
Myślę, że popularność tego serialu oraz jego ponadczasowość związana jest z faktem, iż pokazuje on życie poza wielkim miastem, poza koncernami, galeriami handlowymi – życie w którym najważniejsze są relacje z innymi ludźmi, nasze pasje ale też zwykłe, codzienne czynności. Czyli to, czego nam brakuje, o czym niektórzy zapomnieli lub nie wierzą, że można powrócić do takiego sposobu życia. Dla wielu fanów niektóre odcinki mają oddziaływanie wręcz terapeutyczne – zresztą jest to przykład jednego z niewielu seriali, który opisuje prawdziwe życie w sposób akceptowalny dla każdego członka rodziny – od malucha po dziadka drzemiącego w fotelu. Można powiedzieć, że Przystanek Alaska włącza się w nurt filozofii slow life, że jest jego pięknym przykładem, a może nawet „instrukcją”. Wybaczcie, że tak dużo miejsca poświęciłam temu serialowi – ale jest to szczególny kawałek Mojego Bullerbyn :).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz