poniedziałek, 26 października 2009

A ja tylko proszę o spokój...


Koniec miesiąca jest zawsze dla mnie męczący i stresujący… Dziesiątki telefonów każdego dnia, próśb, żądań, pretensji… Jakbym trafiła do świata Momo – bohaterki powieści Michaela Endego. Czuję na swoich plecach oddech szarych panów i to jak próbują mi odebrać radość z życia… Swoją drogą polecam wszystkim zarówno małym i dużym tę piękną opowieść – zawierającą celny obraz obecnej rzeczywistości i wyraźną krytykę konsumpcjonizmu.
A mi dzisiaj i w ciągu następnych dni nie pozostaje nic innego - jak tylko powtarzać sobie do znudzenia modlitwę Indian Nawajo :)
Przede mną spokój
Za mną spokój
Pode mną spokój
Nade mną spokój
Wokół mnie spokój…

2 komentarze:

  1. A może tupnąć nóżką? :)
    Modlitwa piękna. Pozdrawiam i do tupania namawiam :))
    Aska

    OdpowiedzUsuń
  2. Może rzeczywiście zacznę tupać - zwłaszcza, że ostatnio mój ukochany mąż kupił mi piękne buty - w sam raz do tupania! :)

    OdpowiedzUsuń