czwartek, 19 listopada 2009

Na bezludnej wyspie...


Ludzie lubują się w różnego rodzaju klasyfikacjach… Uwielbiają „umieszczać” siebie i innych w „znanych, opisanych” szufladkach – ciekawe czemu? Może dzięki temu czują się bezpieczniej – bo myślą, że wiedzą więcej? Znane=oswojone? Powszechne są więc różnego rodzaju ankiety i zestawy pytań, które służą np. do oceny tego, jakim typem osobowości jesteś… Niektórzy podchodzą do tego rodzaju „badań” śmiertelnie poważnie i z wielką precyzją udzielają odpowiedzi. Inni zaś mają wobec tego zjawiska duży dystans – traktują to jako kolejny pretekst do żartów :). Podoba mi się wypowiedź jednej ze znanych osób, która na pytanie, jaką książkę zabrałbyś na bezludną wyspę, wskazała, iż byłby to Ulysses Jamesa Joysa – argumentując, iż tylko w takich okolicznościach, byłaby w stanie zmusić się do lektury tego dzieła ;). Przyznam się do czegoś – ja również nie przeczytałam Ulyssesa – próbowałam, odpadłam po iluś tam stronach. Obecnie czytam Intruza Stephenie Meyer. Być może to jest „właściwy poziom intelektualny” jak dla mnie ;). Jednak jakby ktoś mnie zapytał, jaką muzykę wzięłabyś ze sobą na bezludną wyspę – to wiem, co bym odpowiedziała! Moje obecne typy – tzn. płyty, których mogę słuchać bez końca, to:
Muzyka do filmu Przystanek Alaska (niezmiennie od kilku lat)
Muzyka do filmu Maria Antonina (S. Coppola)
Muzyka do filmu Zmierzch
Pearl Jam Backspacer

3 komentarze:

  1. Z książkami to bywa różńie jak widać, ale Ulyssesa też nie przeczytałam...
    Co innego cały cykl 'Zmierzchu" - w poprzednich postach czytałam, ze pochłąnęłaś je w szybkim tempie - ja też :)
    Z muzyką zaś jest inaczej - wystarczyła by mi antologia Pink Floyd i Maanamu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) muzyka, którą wymieniłam jest bardzo energetyczna i dobrze na mnie wpływa! :) ja jestem taki typ trochę melancholijny, który musi się wspomagać np pozytywną muzyką :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tymi pytaniami zawsze u mnie jest kłopot. postawiona przed takim pytaniem, nie umiem na to odpowiedzieć... Czyżbym niczego nie lubiła, a może lubię nazbyt wiele, żeby wybrać.. I właśnie chyba to deugie. Po za tym niespokojny ze mnie duch i lubie zmiany. Gehenną byłoby dla mnie zabrać tylko jedną książkę na bezludną wyspę. Chyba jednak wybrałabym encyklopedię PWS :)
    Z muzyką podobnie- lubię każdą dobrą, ale wybrać jakąś szczególną?? Ojej...
    To może być tylko Chopin :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń