
Kap, kap, kap za oknem. Chyba naprawdę nadchodzi wiosna. Co prawda zaspy śniegu jeszcze trzymają się mocno, ale za oknem już słychać rytmiczne pukanie rozpuszczających się sopli. Dni coraz dłuższe, ptaszki świergolą radośnie, powietrze już nie takie mroźne. Nabieram ochoty na sałatki, już nie myślę tak obsesyjnie o gorących rosołach i krupnikach ;). Z mojego psa lecą tony futra – jak ktoś chciałby na sweter (podobno niektórzy dziergają ubranka z sierści collie) – to mogę nazbierać kilka reklamówek :). W akwarium pojawiły się maleńkie rybki – stało się to już chyba naszym rodzinnym zwyczajem – po raz kolejny przynieśliśmy ze sklepu ciężarną samiczkę – tym razem rybkę :). Przyłączam się do apelu, obecnego na wielu blogach: zimo idź precz – my chcemy już witać wiosnę!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz