czwartek, 25 lutego 2010

Roztopy


I znowu błoto, brudny śnieg i wszędzie kałuże. Ale ja wiem, że potem przyjdzie wiosna. Kolejna, jak co roku, po zimie. A po wiośnie będzie lato i wakacje i znów wszyscy będą narzekać albo na upały albo na deszcz – jak zwykle, co roku… Kolej życia, rytm pór roku, narodziny, pierwszy krzyk, pierwszy krok, pierwsza miłość, pierwsze pąki na drzewach… To wszystko daje mi poczucie bezpieczeństwa – że jest coś trwałego, coś przewidywalnego, czego nie może tak łatwo zniszczyć wszechogarniająca mania szybkości i nowości. Lubię ten rytm, tę powtarzalność – jest jak muzyka, jak pieśń o prawdziwym życiu…
Akwarela "Roztopy" autorstwa Urszuli Okrasińskiej

wtorek, 23 lutego 2010

Dziennikarskie emocje

Naprawdę byłam zaskoczona, kiedy zauważyłam, że jedna, mała, z pozoru nic nie znacząca wiadomość pozostaje w zainteresowaniu tylu dziennikarzy, przeróżnych czasopism (i tylko jedno z nich to tzw. pisemko plotkarskie). Nigdy bym nie przypuszczała, że wieść o tym, że niejaka M.C. dostała od rodziców nowego psa, będzie newsem numer jeden w wielu poczytnych gazetach. Rozbawiła mnie też rozbieżność niektórych danych oraz ukryte uwagi i komentarze. Zaciekawił mnie też fakt, że artykuły tak bardzo różniły się podejściem emocjonalnym do całej historii. Pokusiłam się o analizę…

Gazeta nr jeden:
„Biały do białego
Nowy nabytek M.C., gwiazdy amerykańskiego serialu „Hannah Montana”, biały owczarek szwajcarski Mate spędza czas głównie na jej rękach. Miley chce wszędzie zabierać ze sobą 9-tygodniowego szczeniaczka podarowanego jej przez rodziców, póki nie urośnie i trudno go będzie nosić pod pachą. Mate budzi swoją panią o poranku, liżąc ją po policzku. W nowym domu ma też towarzystwo swoich pobratymców: należącej do M. białej suczki maltipoo Sophie i owczarka niemieckiego Teksa, którego właścicielem jest ojciec gwiazdy.”
Autor dostarcza wielu szczegółów, wydaje się być zdystansowany – choć można też wyczuć nić sympatii wobec bohaterki artykułu. Widać, że jest dobrze zorientowany w danych nt. psów w domu M.

Gazeta nr dwa:
„Nowa maskotka
Niedawno pisaliśmy o gwiazdce, znanej z serialu „Hannah Montana”, M.C., która na urodziny dostała maltankę Sophie. Zdziwiliśmy się, gdy zobaczyliśmy M. z nowym szczenięciem na rękach. Tym razem jest to także biały psiak, aczkolwiek dużo większy od Sophie. Co z niego wyrośnie, trudno przewidzieć. Zwłaszcza, że jego opiekunką jest niezbyt odpowiedzialna nastolatka. Skąd wzięła się duża puchata kulka na rękach gwiazdki i co się stało z Sophie? Będziemy śledzić tę sprawę!”
Tutaj autor wyraża daleko idącą agresję i krytykę wobec M. – wydaje się być psychopatycznym obrońcą praw czworonogów. Niektóre komentarze mogą wskazywać, że jest wyznawcą słynnego ostatnio hasła „rasowy=rodowody” – jestem ciekawa, na jakiej podstawie powątpiewa w rasowość Mate. Formułuje ostrzeżenie o zabarwieniu negatywnym oraz oskarżenie o pozbycie się poprzedniego szczeniaka.

Gazeta nr trzy:
„Słodki prezent
Idolka nastolatek M.C. pokazuje się wszędzie ze swoim ulubieńcem – owczarkiem szwajcarskim Mate’em. Dostała go rok temu od taty na 16 urodziny. Nie wypuszcza go z objęć nawet wtedy, gdy z młodszą siostrą N. idzie na zakupy. M. jest zachwycona, a psiak?”
Autor tego artykułu powinien chyba jeszcze popracować nad redagowaniem rzetelnych informacji – myli poprzedniego białego szczeniaka z obecnym – biorąc pod uwagę zamieszczone zdjęcia – jest kompletnym dyletantem, jeżeli chodzi o rasy psów. Trudno wyczuć jego emocje.

czwartek, 18 lutego 2010

Wiosna?


Kap, kap, kap za oknem. Chyba naprawdę nadchodzi wiosna. Co prawda zaspy śniegu jeszcze trzymają się mocno, ale za oknem już słychać rytmiczne pukanie rozpuszczających się sopli. Dni coraz dłuższe, ptaszki świergolą radośnie, powietrze już nie takie mroźne. Nabieram ochoty na sałatki, już nie myślę tak obsesyjnie o gorących rosołach i krupnikach ;). Z mojego psa lecą tony futra – jak ktoś chciałby na sweter (podobno niektórzy dziergają ubranka z sierści collie) – to mogę nazbierać kilka reklamówek :). W akwarium pojawiły się maleńkie rybki – stało się to już chyba naszym rodzinnym zwyczajem – po raz kolejny przynieśliśmy ze sklepu ciężarną samiczkę – tym razem rybkę :). Przyłączam się do apelu, obecnego na wielu blogach: zimo idź precz – my chcemy już witać wiosnę!

poniedziałek, 15 lutego 2010

Rano



Lubię moje poranne spacery z psem. Zwłaszcza teraz, kiedy wokół biało i cisza. Jedynie niecierpliwe ptaki wyczekują już wiosny i próbują ją wezwać tęsknym świergotem. Lubię ten czas, kiedy jestem ja i moje myśli, ja i śnieg, ja i Lassie, ja i przyroda wokół mnie. To tak niewiele, a jednak daje mi siłę na resztę dnia. Potem wracam do domu i zanim usiądę do komputera, parzę kawę, podgrzewam mleko i przelewam wszystko do mojego ukochanego niebieskiego kubka. Powoli rozwijam dzień…

środa, 10 lutego 2010

Proszę wstać, sąd idzie :)


„Dorośli nie są mądrzy; nie umieją korzystać ze swobody, którą mają. Tacy szczęśliwi, wszystko mogą kupić, wszystko im wolno, a zawsze o coś się złoszczą, o byle co krzyczą.
Dorośli nie wiedzą wszystkiego: często odpowiadają, aby zbyć, albo żartem, albo tak, że nie można zrozumieć; jeden mówi tak, drugi inaczej i nie wiadomo, kto mówi prawdę…
Oni nie są dobrzy. Rodzice dają dzieciom jeść, ale muszą dawać, bo byśmy umarli. Na nic dzieciom nie pozwalają, śmieją się, jak coś powiedzieć, i zamiast wytłumaczyć – umyślnie drażnią, żartują sobie. Są niesprawiedliwi, a jak ich kto oszuka, to mu wierzą. Lubią, żeby im się podlizywać. Jak są w dobrym humorze, wszystko wolno, ale jak źli, wszystko im przeszkadza.
Dorośli kłamią. To kłamstwo, że od cukierków robią się robaki, a jak nie jeść, to się Cyganie śnią, a jak się ogniem bawić, to się ryby łowi, a jak się nogami buja, to się diabła kołysze.
Oni nie dotrzymują słowa: obiecują, a potem zapominają albo się wykręcają, albo niby za karę nie pozwalają: i tak by nie pozwolili przecież.
Każą mówić prawdę, a jak powiedzieć, to się obrażają. Oni są fałszywi: w oczy mówią co innego, a za oczy co innego. Jak kogoś nie lubią, udają, że lubią. Ciągle tylko: „Proszę, dziękuję, przepraszam, kłaniam się”, myślałby kto, że naprawdę.” – Janusz Korczak – Jak kochać dziecko


Foto by Beatrice Heydiri

niedziela, 7 lutego 2010

Oczekiwanie


W dzisiejszych czasach czekanie nie jest w modzie. Wszystko musi być tu i teraz, natychmiast. Niektórzy z nas być może też już zapomnieli, ja to jest, kiedy się czeka. Naszym dzieciom z pewnością czekać jest jeszcze trudniej – bo zewsząd otacza je kult natychmiastowej dostępności wszystkiego. A kiedy na coś trzeba czekać, staje się to mniej atrakcyjne. Od wielu miesięcy były prośby o akwarium i rybki – akwarium już jest, ale na rybki jeszcze za wcześnie. Na rybki trzeba zaczekać. Tak więc nasze dzieci ćwiczą się w czekaniu i w cierpliwości, a my uczymy się spokoju i opanowania, kiedy słyszymy po raz setny pytanie, kiedy będzie można wpuścić do akwarium rybki…

wtorek, 2 lutego 2010

Naczelny Rewolucjonista :)


Zainspirowana najnowszym wpisem na bardzo ciekawym blogu - kawowy.blogspot.com, odszukałam stronę, na której mogłam zapoznać się ze szczegółami tego bardzo odważnego projektu. Chodzi o The Journeys with Messiah – kolekcję zdjęć Michaela Belk, który na co dzień fotografuje modę, a tym razem stworzył cykl zdjęć, na których przedstawił swoją wizję Jezusa żyjącego w naszych czasach. Do zdjęć dołączony jest komentarz. Przejrzałam wszystkie zdjęcia i jestem naprawdę pod dużym wrażeniem, tego co zrobił M. Belk. Pokazał, że większość problemów, które dotyka nas obecnie, występowała już w zamierzchłych czasach, kiedy Jezus naprawdę chodził wśród ludzi i nauczał o tym, czym jest miłość, co jest tak naprawdę istotne w naszym życiu. A to dowodzi, że nauki Jezusa, zapisane w Biblii, nie straciły nic na aktualności, są wciąż do „zastosowania”. Wśród zdjęć dwa budzą we mnie szczególną refleksję, przydałoby się, żeby więcej osób je zobaczyło – świetnie ilustrują rzeczywistość, która nie zmieniła się od tylu setek lat. Podoba mi się też komentarz M. Belka, w którym autor próbuje nas przekonać, że Jezus pojawił się na ziemi, żeby rozpocząć wielką rewolucję dotyczącą naszego życia, a swoje słowa adresował do każdego człowieka, niezależnie od narodowości, pochodzenia, statusu majątkowego. Nie nauczał o podziałach między kościołami, nie zachęcał do sporów teologicznych i wojen „w imieniu Boga”. I tak jak w tamtych czasach, dzisiaj nadal wiele osób ma opaski na oczach, których nie chcą zdjąć lub nie wierzą, że mogą to zrobić. Najgorsze jest to, że wśród „ślepców” jest też wielu tych, którzy uważają się za przedstawicieli samego Jezusa na ziemi…

http://www.thejourneysproject.com/Gallery.aspx

wspaniały film, ukazujący poszczególne fotografie „live”