
Pewna blogerka zainspirowała mnie swoim „różanym” postem :). Zrobiłam zdjęcie pięknej, rozwiniętej peonii, która stoi w wazonie na moim oknie. Od kilku dni urzeka mnie swoim wyglądem i zapachem. Wciąż ze zdumieniem obserwuję, jak z maleńkich kuleczek peonie rozwijają się w przepiękne, bujne kwiaty.
Podobno łacińska nazwa - Paeonia - to tak naprawdę nawiązanie do historii o urodziwej nimfie, adorowanej przez greckich bogów. Na swoje nieszczęście Paeonia została przemieniona w kwiat przez jedną z zazdrosnych bogiń. Czy jest to prawdą, tego nie wiem – jednak to co jest pewne – to uroda peonii i jej magiczny zapach. Bez tych kwiatów wiosna straciłaby na swej cudowności…
Kiedy patrzę na rozwijające się pąki peonii, to tak naprawdę przypomina mi się ten cudowny czas, kiedy rozpoczęłam swoje samodzielne życie. Zbiegło się to akurat z czasem wiosennym – „czasem peonii”, kiedy właśnie te kwiaty towarzyszyły mi w urządzaniu mojego pierwszego mieszkania, nauce bycia samemu ze sobą. Jakiś czas później do mojego „królestwa” dołączył Mężczyzna Mego Życia i wtedy peonie zastąpione zostały przez inne kwiaty… ale to już całkiem inna historia... :)

Piekne wspomnienia i peonia oczywiście ... z nazwą kojarzy mi się książka " Miłość Peonii " , która wywarła na mnie ogromne wrażenie ..jest piękna jak kwiat ale i też niełatwa .. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kwiaty, moja jedna wlasnie zakwitla a druga juz prawie, moze z czasem pokaze... Pozdrawiam cieplutko. M
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak długo będą istniały kwiaty, tak długo będą istnieli dżentelmeni :)
OdpowiedzUsuń:) A ja mam nadzieję, że nawet jak przestaną istnieć kwiaty, to dżentelmeni będą nadal wokół nas - i będą nas rozpieszczać w inny, równie miły sposób :)))
OdpowiedzUsuń