
Kiedy wracałyśmy wczoraj z moją córeczką z przedszkola narzekałyśmy na brzydką pogodę. Moja mała kobietka tupała nogą na zimę i krzyczała „idź sobie zimo precz, nie chcemy cię tu już”. Jeszcze kilka dni temu mogła z dumą prezentować nowe wiosenne pantofelki – a teraz co? Wróciła ciepła kurtka i czapka na głowie. Pogoda pokrzyżowała plany małej strojnisi… Z zakatarzonym nosem, bolącym gardłem również mówię zdecydowane NIE powrotowi zimy – już dosyć! A na osłodę zamieszczam mały fragment jednej z moich ulubionych książek (nie tylko czasów dzieciństwa) – „Dzieci z Bullerbyn” autorstwa Astrid Lindgren – może w ten sposób zaczarujemy pogodę i wiosna zaraz wróci…
„Anna i ja mamy za przystanią specjalne miejsce, gdzie rosną pierwsze sasanki. Mamy również drugie miejsce, gdzie rosną śnieżyczki. A zawilce rosną na wszystkich łąkach w Bullerbyn – aż się od nich roi. Zbieramy zawilce, śnieżyczki i sasanki. Gdy trzyma się bukiet przed nosem, wówczas wie się, że to wiosna, nawet jeśli się ma oczy przymknięte. Anna i ja mamy jeszcze jedno ulubione miejsce na wiosnę. Jest nim głęboki parów. Mamy dwie skrzynki po cukrze, na których tam siedzimy. Woda szumi wokół nas, ale my nie jesteśmy mokre – przynajmniej nie bardzo. Wokół parowu rośnie czeremcha. Rośnie ona tak gęsto, gęsto, że tworzy zupełnie zieloną salę z liści. Siedzimy tam dość często. Gdy czeremcha kwitnie, słońce świeci i woda szumi dokoła nas, jest doprawdy bardzo przyjemnie...”
„Anna i ja mamy za przystanią specjalne miejsce, gdzie rosną pierwsze sasanki. Mamy również drugie miejsce, gdzie rosną śnieżyczki. A zawilce rosną na wszystkich łąkach w Bullerbyn – aż się od nich roi. Zbieramy zawilce, śnieżyczki i sasanki. Gdy trzyma się bukiet przed nosem, wówczas wie się, że to wiosna, nawet jeśli się ma oczy przymknięte. Anna i ja mamy jeszcze jedno ulubione miejsce na wiosnę. Jest nim głęboki parów. Mamy dwie skrzynki po cukrze, na których tam siedzimy. Woda szumi wokół nas, ale my nie jesteśmy mokre – przynajmniej nie bardzo. Wokół parowu rośnie czeremcha. Rośnie ona tak gęsto, gęsto, że tworzy zupełnie zieloną salę z liści. Siedzimy tam dość często. Gdy czeremcha kwitnie, słońce świeci i woda szumi dokoła nas, jest doprawdy bardzo przyjemnie...”

Dzieci z Bullerbyn byly jedna z moich ulubionych ksiazek z dziecinstwa. Stara wersje, podniszczona mam do tej pory i czytam obecnie moim dzieciom. Jeszcze bardzo lubilam "Uwaga czarny parasol" tez mam ja nadal ale ta jest w jeszcze gorszym stanie... :-) Milego dnia zycze. M
OdpowiedzUsuńaż zapachniało wiosną :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę!!
OdpowiedzUsuń